środa, 15 maja 2013

Rozdział 10 "Lorlein"

Blondwłosa dziewczyna stała na polanie ciężko wzdychając. Minął już miesiąc odkąd zaczęła trenować z Laxusem.
- no i gdzie on do cholery się podziewa – mruknęła pod nosem dziewczyna – powinien już być od godziny – mówiła dalej zirytowana
Nagle na polane wkroczyła zakapturzona postać ciągnąca za sobą nieprzytomnego chłopaka za włosy. Nie był on jakoś tak mocno poturbowany i nie wyglądał jakby stoczył walkę. Gdy dziewczyna zobaczyła nieprzytomnego chłopaka, gniew opanował całe jej ciało.
- witaj kochanieńka – powiedziała szyderczo postać męskim głosem – dawno żeśmy się nie widzieli. Czy to na tego gnojka tak czekasz – zapytał po czym rzucił nim o ziemie przed nogi dziewczyny. Ta niewiele myśląc podbiegła do przyjaciela by sprawdzić jego stan.
- coś ty mu zrobił – zapytała gniewnie blondynka – w ogóle to kim jesteś?
- nic takiego. Tylko obezwładniłem go jak szedł tu do ciebie.
- zapłacisz mi za to – powiedziała groźnie Lucy
- boże jakaś ty naiwna. Ja przyszedłem tu po ciebie a nie się z tobą bić głupia dziewucho – powiedział lekko się irytując – pójdziesz po dobroci czy chcesz mnie zmusić by było bardzo nie przyjemnie?
- zamknij się ! nigdzie nie idę!
- dobrze więc nie zostawiasz mi wyboru – spod kaptura dziewczyna ujrzała parę krwistoczerwonych oczu. – jednak widzę że to co mówili jest prawdą. Ty naprawdę nic nie pamiętasz. A ja się tak starałem umilić ci pobyt w mojej kwaterze. Eh no trudno chyba trzeba będzie to powtórzyć – powiedział uśmiechając się szyderczo – więc od samego początku. Jestem Lorlein. Jestem twoją zgubą.
- ta chciałbyś – mruknęła dziewczyna, poczym niespodziewanie zaatakowała Lorleina. Mroczny mag nie spodziewając się takiej szybkości oberwał w brzuch. Dziewczyna z  triumfem patrzyła jak wgniótł się w drzewo. Nagle otoczyła ją przerażająca, mroczna mgła. Nic nie widziała ani nie słyszała. Zamknęła oczy. Nagle dookoła dziewczyny pojawiła się płomienna poświata która zaczęła spalać mroczną mgłę. Mężczyzna widząc to wystraszył się. Przecież nic nigdy nie mogło pokonać jego mgły. Zaczął się wycofywać i uciekł. Zdezorientowana dziewczyna rozglądała się po polanie lecz nie mogła znaleźć przeciwnika.
- pff.. jaki tchórz – mruknęła po czym pośpiesznie pobiegła do nieprzytomnego Laxusa. Dziewczyna próbowała go ocucić lecz nic to nie dawało. Wzięła go na barana cicho przeklinając że jest on taki ciężki i pobiegła do gildii.
- dobry trening mi dzisiaj zafundowałeś, nie ma co – mruknęła pod nosem.
Gdy dotarli do gildii dziewczyna zamaszystym kopnięciem wywaliła drzwi które przez przypadek zmiotły bijącego się Natsu z Grayem wgniatając ich w ścianę. Wszyscy oniemieli patrzyli w stronę wielkiej dziury po drzwiach.
- ups.. chyba trochę za mocno – mruknęła dziewczyna – Wendy !!!! jesteś mi potrzebna – wrzasnęła kładąc Laxusa na pobliskim stole. Nikt się nie odzywał i słychać było tylko oburzone trzaski magów wbitych w ścianę i przygwożdżonych drzwiami.
- Lucy co mu się stało? – zapytała Wendy – ty mu to zrobiłaś?
- nie nie. Laxus idąc na trening napotkał w lesie mężczyznę który mnie porwał. Ten obezwładnił go swoją trującą mgłą, poczym przyszedł do mnie ciągnąc go za włosy i powiedział że zabiera mnie powrotem do jego kwatery. Strasznie się wkurzyłam i zaczęliśmy walczyć ale kiedy zobaczył że mój ogień spala jego mgłę uciekł – powiedziała prawie na jednym wdechu blond włosa. Natsu który już wcześniej zdołał się wydostać ze ściany, rozmasowując sobie obolałą głowę przysłuchiwał się wypowiedzi blondynki. Gdy usłyszał że spotkała tego typka co ją porwał strasznie się wkurzył.
- zabije tego dupka – warknął, a wszyscy zebrani spojrzeli na niego i zgodnie pokiwali głową.
 - Nazywa się Lorlein – powiedziała dziewczyna, po czym skierowała wzrok na granatowowłosą dziewczynkę, która próbowała uleczyć chłopaka. Widać było że strasznie dużo mocy do tego potrzebuje. Nie wiedząc dlaczego blondynka złapała Wendy za ręce. Wokół zielonkawej poświaty leczniczej Wendy pojawiła się złota poświata. Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na to zjawisko. Nawet Wendy i Lucy były zdziwione. Blondynka nie miała pojęcia skąd wiedziała że może pomóc młodej magini. Nagle Laxus się ocknął. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- co się stało - spytał zdezorientowany mag błyskawic – pamiętam tylko że szedłem na trening a potem spotkałem jakiegoś kolesia który pytał o Lucy… a potem nic nie pamiętam – spojrzał na swoich przyjaciół. – jak ja się tu w ogóle znalazłem?
- jesteś strasznie ciężki, wiesz? – usłyszał głos swojej przyjaciółki – dałeś mi dzisiaj niezły wycisk – dodała uśmiechając się promiennie. On odpowiedział śmiechem i dodał puszczając oczko – tak miało być!
Parę godzin później gdy mistrz zarządził imprezkę bez okazji wszyscy byli w dobrych nastrojach. Wszyscy pili. Nawet Wendy. Przy barze siedziała zamyślona blondynka rozmyślając nad słowami Lorleina.
Ty naprawdę nic nie pamiętasz. A ja się tak starałem umilić ci pobyt w mojej kwaterze. Eh no trudno chyba trzeba będzie to powtórzyć.
Te słowa obijały  się blondynce po głowie. Niewiadomo kiedy poczuła jak ktoś ją obejmuje ramieniem. Oczywiście był to Natsu.
- co się dzieje – spytał cicho
- nic – odparła i się uśmiechnęła – chodźmy się napić – rzuciła i pociągnęła go do stołu gdzie siedziała Erza, Gray, Juvia, Levy i Gajeel. Usiedli i zaczęli pić…
Po paru godzinach wszyscy byli już totalnie pijani. Erza zgotowała pod stołem, Juvia leżała na Grayu a Levy leżała na przytulającym ją Smoczym Zabójcy. Tylko Natsu i Lucy dalej siedzieli, śmieli się i pili. W pewnym momencie Lucy wstała.
- Natsu *chic* chodźmy *chic* do domu – powiedziała do lekko ogarniającego chłopaka. Ten wstał z wielkim bananem na twarzy złapał dziewczynę za rękę i zaczęli zataczać się w stronę wyjścia.
Idąc przez ciemne uliczki Magnolii śmiali się i zataczali w najlepsze. Co i rusz na siebie wpadali czemu towarzyszył wielki wybuch śmiechu. Gdy dotarli do domku, zatrząsnęli drzwi i stanęli w ciszy patrząc sobie w oczy. Stali i stali poczym wybuchneli śmiechem.
- Natsu… *chic* ja jestem * chic * totalnie pijana – wyszeptała dziewczyna do ucha Salamandra.
- ja taż * chic* - odpowiedział również szepcząc jej do ucha. Chłopak znowu złapał ją za rękę i poszedł w stronę łóżka. Usiadł na nim i posadził sobie dziewczynę na Kolnach. Dziewczyna mimo iż była już zaczerwieniona po alkoholu zarumieniła się jeszcze mocniej. Spojrzeli sobie po raz kolejny w oczy. On uśmiechnął się zadziornie a ona jeszcze mocniej zarumieniła. Ich głowy zbliżyły się do siebie. Poczuli słodki smak swoich warg. Najpierw ich pocałunek był niepewny lecz po chwili nabrali pewności. Ich pocałunki się pogłębiły. Chłopak objął rekami mocniej dziewczynę jeszcze bardziej pogłębiając. Jego ręce zaczęły badać zagłębienia jej ciała. Ona wplotła dłonie w jego włosy. Chłopak powoli położył się na plecach i spoglądał z dołu na dziewczyne. Uśmiechnął się do niej a ona odpowiedziała mu tak promiennym uśmiechem że jego serce zmiękło. Położył dłoń na jej policzku zmuszając ją by znów wznowić pocałunek. Ich twarze otoczone były kurtyną jej pięknych bląd włosów.
- Natsu – szepnęła patrząc mu w oczy – dziękuje..
- za co – spytał zdziwiony
- za to że jesteś – odparła i przytuliła się do jego torsu. On słysząc te słowa mimowolnie uśmiechnął się jeszcze bardziej i zanurzył twarz w jej włosach. Nawet się nie obejrzeli i już spali jak zabici. Można było dostrzec tylko uśmiechy na ich twarzach.  
_____________________________________________________
tak na dobry początek dnia ;>
juz dzisiejszego pięknego poranka zostałam 6 razy pokłuta w poszukiwaniu żyły na nowy wenflon ;/
dziękuje bardzo pani pielegniarce przez którą żyła mi pękła ;)
ale nic tam ;D
nic tak nie poprawia chumoru jak uszcześliwianie ludzi ;D

2 komentarze:

  1. Biedaczku, ehh szkoda że nie ma w naszym świecie takich Wendy wtedy byś nie chorowała :) Szybkiego powrotu do zdrowia życzę:)
    A co do rozdziału: BOSKI ^.^
    Wiesz ten Lorleina to powinna Lucy tak przypiec i skopać że by sam siebie nie poznał. Głupi dziad...
    Ale miałam dziwne uczuje Deja wu( nie wiem czy dobrze napisałam) Wpadająca Lucy z Laxusem na ramionach, Krzycząc Wendy jesteś mi potrzebna. Ha ha ha no niezłe. A zakończenie wprost cudowne. Ehh rozczuliłam się. Ciekawa jestem co jeszcze wymyślisz :)
    Masy weny życzę
    Pozdrowionka ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zacznę od pozdrowień, bo leżysz w szpitalu. Naprawdę dziękujemy, że mimo wszystko dla nas piszesz :3

    Co do rozdziałuuuu tooo
    *UWAGA FANGIRL NALU SIĘ WŁĄCZA*

    -KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

    Boskie, boskie, boskie, kocham Nalu, wielbię Nalu.

    I jeszcze jak Lucy się rozprawiła z tym cholernym debilem, który chciał ją znów porwać ! oh&ah, czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń