(Lucy)
Najpierw poczułam coś piekącego na czole. Pojawił się tam znak jak na zwoju. Potem się zaczęło… czułam jakby jakiś pędzący z zawrotną prędkością obiekt pędził w stronę mojej głowy. Uderzyła we mnie fala mrocznych wspomnień.
- Ari, Ria, nie pozwolę by cokolwiek wam się stało! Obiecuje! – powiedziałam z zawziętością w głosie chowając za sobą dwoje przerażonych młodych magów – czego od nich chcesz – warknęłam na mężczyznę stojącego w drzwiach. Ten tylko wrednie się uśmiechnął i w jednej sekundzie znalazł się tuż przede mną wymierzając mi siarczystego policzka. Upadłam na ziemie. facet w zadowoleniu przyglądał się zaczerwienieniu na moim policzku.
- taka słaba a chce bronić zakichane bachory… żałosne… bez kluczy nie możesz nic zrobić a jak widzisz jesteś ich pozbawiona, więc nie pyskuj dziwko bo ci mocniej przypierdole… - nie dokończył bo moja pięść znalazła się na jego twarzy, a on sam poleciał na ścianę. To był mój błąd. Gdy tylko wstał, rzucił mi mordercze spojrzenie i znalazł się znów tuż przede mną w ułamku sekundy. Złapał mnie za włosy i szarpnął mocno w dół że poleciałam na kolana. Nagle w jego ręce znalazł się bat nadziewany ostrymi kolcami. Zamachnął się i wymierzał mi ciosy raz za razem. Wyłam z bólu. Z moich oczu ciurkiem spływały łzy. Pomieszane z krwią.
- odpowiadając na twoje pytanie, potrzebujemy ich mocy a kiedy już ją zdobędziemy już nic im nie pomoże – zaśmiał się psychicznie. Nie wiedziałam ile razy już mnie uderzył ani ile razy jeszcze zamierza bo z bólu straciłam przytomność. Zanim jednak to nastąpiło usłyszałam ciche łkanie moich nowych przyjaciół.
--------------------
Stoję na środku wielkiej sali. Przede mną wznosi się wielki magiczny łuk.
- przyjrzyj się temu dobrze skarbie bo już niedługo otworzysz dla mnie tą bramę i będę mógł bez problemu podróżować w czasie. Będę najpotężniejszym magiem na świecie. Będę władał smokami które będą na moje rozkazy. Mój plan nie zawiedzie gdyż posiadam ciebie z twoją niesamowitą mocą. Na szczęście jak już otworzysz bramę skończą się twoje męki kochanie. Złożymy cie w ofierze i będziesz mogła odejść zapomniana z tego świata - wyszeptał mi do ucha mistrz Lorlein – na razie jednak dam pobawić się tobą moim kochanym sługusom – dodał uśmiechając się złowieszczo – miłej zabawy.
Strach ogarnął moje ciało. Pobawić się ? mną ? czemu? Czemu ja? Zostałam znowu wytargana za włosy w stronę innej sali. Sali tortur. Zostałam przypięta do wielkiego krzyża. Moje ciało było bite, katowane i cięte, a ja błagałam o litość. Błagałam żeby przestali ale to ich tylko nakręcało. Czułam jak używają na mnie swojej magii. Przypalali moje ciało, truli i zmrażali, lecz nikt nie zadał ostatecznego ciosu. Nawet jeśli o to błagałam. Błagałam o śmierć.
Takie rzeczy odbywały się codziennie. Ja z dnia na dzień traciłam poczucie własnej wartości. Nie mogłam już spać w pokoju z Arim i Rią. Teraz spałam a raczej wisiałam nieprzytomna na jednym z narzędzi tortur.
( w Gildii)
Magowie z coraz większym przerażeniem patrzyli na pojawiające się rany. Ogarniała ich wściekłość. Jak ktoś śmiał zrobić coś takiego ich przyjaciółce. Nagle usłyszeli że dziewczyna coś mówi.
- Zabijcie mnie… błagam… przestańcie już… proszę!!! Zabijcie MNIE!!! – krzyknęła dziewczyna płacząc pogrążona w transie. Nagle Erza wpadła na genialny pomysł.
- szybko wszyscy złapcie się za ręce! Natsu złap Lucy za rękę !! – mówiąc to złapała blondynkę za drugą ręka siadając obok. Wszyscy usiedli tworząc wielki krąg – Skupcie się! Pokażmy Lucy że nie jest sama.
Nagle wszyscy jakby złączyli się z Lucy przez co oni również mogli zobaczyć wspomnienia dziewczyny. Lecz jakby z innej perspektywy. Jakby oglądali to z góry nie mogąc uczestniczyć w zdarzeniu.
Przed nimi rozciągała się wielka sala. Na jednej ze ścian wisiała ich przyjaciółka. Była w koszmarnym stanie. Jej ciało było w gorszym stanie niż kiedykolwiek widzieli. Sukienka wisiała na jaj wychudzonym ciele cała w strzępach. Krew była rozchlapana wszędzie. Po ścianach, po suficie i podłodze. Nagle do pomieszczenie weszło paru mężczyzn. Wieli oni w rękach baty i bicze nabijane ostrymi ćwiekami. Jeden z nich podszedł do blondynki, złapał ją brutalnie za szczękę i trzasnął z całej siły pięścią.
- pobudka śpiąca królewno! Czas na zabawę – zawołał rozradowany poczym jeszcze raz uderzył dziewczynę. Blondynka ledwo przytomnie zdołała otworzyć oczy. Od razu napełniły się one łzami. Krew mieszała się ze słonymi kroplami skapującymi na ziemie. Znowu zaczął się ten sam koszmar. Dziewczyna była brutalnie bita a jaj przyjaciele nie mogli z tym nic zrobić. Wszystkich wypełniał wszechogarniający gniew. Furia która w nich się gotowała mogła by zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Lecz nic nie mogli zrobić. To już się wydarzyło.
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Lorlein.
- wystarczy !! – krzyknął i podszedł do dziewczyny. Wyrwał jej ręce z kajdan poczym szarpiąc ją, ciągnął ją z sali – teraz weźmiemy sobie trochę mocy i będziesz mogła wrócić do poprzednich zajęć.
Lorlein rzucił dziewczynę na środek wielkiego kręgu. Gdy dziewczyna tylko się w nim znalazła krąg zaświecił się mrocznym światłem a dziewczyna bezwładnie zaczęła unosić się ku górze. Gdy moc zaczęła być pobierana z ciała dziewczyna czuła jakby coś rozrywało ją od środka. Przeraźliwy krzyk rozległ się po pomieszczeniu. Nagle światło znikło a nieprzytomna blondynka runęła na ziemie.
- już niedługo będę panem tego świata – krzyknął Lorlein i wybuchł przerażającym śmiechem – już niedługo…
Nagle wszystko wróciło do normy. Wszyscy z przejęciem patrzyli na blondynkę która nie była już w transie. Lekko z bólu przymrużyła oczy po czym upadła na ziemie. Wendy zaczęła już leczyć jej rany. Szło jej zadziwiająco szybko. Jakby rany same znikały. Kiedy skończyła Natsu wziął blondwłosą na ręce i udał się w kierunku domu.
- nigdy więcej nie będziesz tak cierpieć. Nie pozwolę nikomu cie skrzywdzić – powiedział całując ją w czoło.
_______________________________________
za cholere nie wiem co pisać ;C
jakoś damy rade :D
Enjoy <3
Świetne ! Tylko mam jedną uwagę :3 nie używaj wulgaryzmów bo to jak dla mnie psuje cały efekt.
OdpowiedzUsuńWeeeny kochana :3
Biedna Lucy tak strasznie cierpiała *chlip*
OdpowiedzUsuńShun: Aia nie płacz.
Aia: Kiedy to było takie... *zanosi się jeszcze większym płaczem*
Shun: Aiamee chociaż mnie wkurzasz z tym swoim "Shun-chan" to wiesz dobrze,że nienawidzę jak płaczesz. *tuli*
Aia: S-shun... *rumieni się i wtula ukrywając rumieńce*
Shun: Widzę, że ja muszę dokończyć... Rozdział świetny, bardzo fajnie wyszły ci te wspomnienia. Spodobało mi się również zgranie gildii, pokazując, że Lucy może polegać na nich w każdej sytuacji. Brakuje tu nam trochę Happy'ego ( heh nie wiem czy dobrze napisane ale mniejsza o to ^.^). Aiamee strasznie spodobała się końcówka i nie może doczekać się więcęj Nalu. Ech... uzależniła się. Weny życzymy.
« Aiamee vel Aia & Shun Kazami. »
Ja pierdole.... Masakra jakaś... Niech skopią dupę temu draniowi, niech zrobią z nim to samo co on z Lucy. Lucy jak strasznie mi przykro, płakać mi się chce, ale nie martw się Natsu zabije ich pewnie i twe cierpienie się skończy. Natsu skop im tak dupsko że nic z niego nie zostanie!!
OdpowiedzUsuńRozdzialik świetny.
Kochana dużo weny życzę
Pozdrowionka ^.^
Ja nie mogę! Kobieto mam trzy słowa opisujące mój stosunek do twojego bloga. Kocham, wielbię, czczę!
OdpowiedzUsuńKuro: Opanuj się, dziewczyno!
Nie krzycz na mnie! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! I zapraszam do siebie http://god-in-fairy-tail.blogspot.com/
Kiedy nastepna nocia ??
OdpowiedzUsuńHej :3 Nominowałam Cię do Korean Dreams Blog Tag
OdpowiedzUsuńwięcej tutaj http://naluxfairytail.blogspot.com/p/korean.html
Kiedy nastepna nocia blagggam odpowiedz
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody Liebster Award. Więcej u mnie w zakładce "Nominacje"
OdpowiedzUsuńJejciu..... naprawde przykre jest to co spotkało Lucy, mam nadzieje że ci wszyscy którzy do tego się przyczynili zostaną ukarani, mam również nadzieje że oszczędzisz nam już tego cierpienia i dasz jakąś romantyczną i śmieszną notke z Natsu i Lucy w roli głównej ;)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ps: Laxus GENIALNY! <3 ;D