poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 13 "Powrót do koszmaru"

(Lucy)
Najpierw poczułam coś piekącego na czole. Pojawił się tam znak jak na zwoju. Potem się zaczęło… czułam jakby jakiś pędzący z zawrotną prędkością obiekt pędził w stronę mojej głowy. Uderzyła we mnie fala mrocznych wspomnień.
- Ari, Ria, nie pozwolę by cokolwiek wam się stało! Obiecuje! – powiedziałam z zawziętością w głosie chowając za sobą dwoje przerażonych młodych magów – czego od nich chcesz – warknęłam na mężczyznę stojącego w drzwiach. Ten tylko wrednie się uśmiechnął i w jednej sekundzie znalazł się tuż przede mną wymierzając mi siarczystego policzka. Upadłam na ziemie. facet w zadowoleniu przyglądał się zaczerwienieniu na moim policzku.
- taka słaba a chce bronić zakichane bachory… żałosne… bez kluczy nie możesz nic zrobić a jak widzisz jesteś ich pozbawiona, więc nie pyskuj dziwko bo ci mocniej przypierdole… - nie dokończył bo moja pięść znalazła się na jego twarzy, a on sam poleciał na ścianę. To był mój błąd. Gdy tylko wstał, rzucił mi mordercze spojrzenie i znalazł się znów tuż przede mną w ułamku sekundy. Złapał mnie za włosy i szarpnął mocno w dół że poleciałam na kolana. Nagle w jego ręce znalazł się bat nadziewany ostrymi kolcami. Zamachnął się i wymierzał mi ciosy raz za razem. Wyłam z bólu. Z moich oczu ciurkiem spływały łzy. Pomieszane z krwią.
- odpowiadając na twoje pytanie, potrzebujemy ich mocy a kiedy już ją zdobędziemy już nic im nie pomoże – zaśmiał się psychicznie. Nie wiedziałam ile razy już mnie uderzył ani ile razy jeszcze zamierza bo z bólu straciłam przytomność. Zanim jednak to nastąpiło usłyszałam ciche łkanie moich nowych przyjaciół.
--------------------
Stoję na środku wielkiej sali. Przede mną wznosi się wielki magiczny łuk.
- przyjrzyj się temu dobrze skarbie bo już niedługo otworzysz dla mnie tą bramę i będę mógł bez problemu podróżować w czasie. Będę najpotężniejszym magiem na świecie. Będę władał smokami które będą na moje rozkazy. Mój plan nie zawiedzie gdyż posiadam ciebie z twoją niesamowitą mocą. Na szczęście jak już otworzysz bramę skończą się twoje męki kochanie. Złożymy cie w ofierze i będziesz mogła odejść zapomniana z tego świata -  wyszeptał mi do ucha mistrz Lorlein – na razie jednak dam pobawić się tobą moim kochanym sługusom – dodał uśmiechając się złowieszczo – miłej zabawy.
Strach ogarnął moje ciało. Pobawić się ? mną ? czemu? Czemu ja? Zostałam znowu wytargana za włosy w stronę innej sali. Sali tortur. Zostałam przypięta do wielkiego krzyża. Moje ciało było bite, katowane i cięte, a ja błagałam o litość. Błagałam żeby przestali ale to ich tylko nakręcało. Czułam jak używają na mnie swojej magii. Przypalali moje ciało, truli i zmrażali, lecz nikt nie zadał ostatecznego ciosu. Nawet jeśli o to błagałam. Błagałam o śmierć.
Takie rzeczy odbywały się codziennie. Ja z dnia na dzień traciłam poczucie własnej wartości. Nie mogłam już spać w pokoju z Arim i Rią. Teraz spałam a raczej wisiałam nieprzytomna na jednym z narzędzi tortur.

( w Gildii)
Magowie z coraz większym przerażeniem patrzyli na pojawiające się rany. Ogarniała ich wściekłość. Jak ktoś śmiał zrobić coś takiego ich przyjaciółce. Nagle usłyszeli że dziewczyna coś mówi.
- Zabijcie mnie… błagam… przestańcie już… proszę!!! Zabijcie MNIE!!! – krzyknęła dziewczyna płacząc pogrążona w transie. Nagle Erza wpadła na genialny pomysł.
- szybko wszyscy złapcie się za ręce! Natsu złap Lucy za rękę !! – mówiąc to złapała blondynkę za drugą ręka siadając obok. Wszyscy usiedli tworząc wielki krąg – Skupcie się! Pokażmy Lucy że nie jest sama.
Nagle wszyscy jakby złączyli się z Lucy przez co oni również mogli zobaczyć wspomnienia dziewczyny. Lecz jakby z innej perspektywy. Jakby oglądali to z góry nie mogąc uczestniczyć w zdarzeniu.
Przed nimi rozciągała się wielka sala. Na jednej ze ścian wisiała ich przyjaciółka. Była w koszmarnym stanie. Jej ciało było w gorszym stanie niż kiedykolwiek widzieli. Sukienka wisiała na jaj wychudzonym ciele cała w strzępach. Krew była rozchlapana wszędzie. Po ścianach, po suficie i podłodze. Nagle do pomieszczenie weszło paru mężczyzn. Wieli oni w rękach baty i bicze nabijane ostrymi ćwiekami. Jeden z nich podszedł do blondynki, złapał ją brutalnie za szczękę i trzasnął z całej siły pięścią.
- pobudka śpiąca królewno! Czas na zabawę – zawołał rozradowany poczym jeszcze raz uderzył dziewczynę. Blondynka ledwo przytomnie zdołała otworzyć oczy. Od razu napełniły się one łzami. Krew mieszała się ze słonymi kroplami skapującymi na ziemie. Znowu zaczął się ten sam koszmar. Dziewczyna była brutalnie bita a jaj przyjaciele nie mogli z tym nic zrobić. Wszystkich wypełniał wszechogarniający gniew. Furia która w nich się gotowała mogła by zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Lecz nic nie mogli zrobić. To już się wydarzyło.
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Lorlein.
- wystarczy !! – krzyknął i podszedł do dziewczyny. Wyrwał jej ręce z kajdan poczym szarpiąc ją, ciągnął ją z sali – teraz weźmiemy sobie trochę mocy i będziesz mogła wrócić do poprzednich zajęć.
Lorlein rzucił dziewczynę na środek wielkiego kręgu. Gdy dziewczyna tylko się w nim znalazła krąg zaświecił się mrocznym światłem a dziewczyna bezwładnie zaczęła unosić się ku górze. Gdy moc zaczęła być pobierana z ciała dziewczyna czuła jakby coś rozrywało ją od środka. Przeraźliwy krzyk rozległ się po pomieszczeniu. Nagle światło znikło a nieprzytomna blondynka runęła na ziemie.
- już niedługo będę panem tego świata – krzyknął Lorlein i wybuchł przerażającym śmiechem – już niedługo…
Nagle wszystko wróciło do normy. Wszyscy z przejęciem patrzyli na blondynkę która nie była już w transie. Lekko z bólu przymrużyła oczy po czym upadła na ziemie. Wendy zaczęła już leczyć jej rany. Szło jej zadziwiająco szybko. Jakby rany same znikały. Kiedy skończyła Natsu wziął blondwłosą na ręce i udał się w kierunku domu.
- nigdy więcej nie będziesz tak cierpieć. Nie pozwolę nikomu cie skrzywdzić – powiedział całując ją w czoło.
_______________________________________
za cholere nie wiem co pisać ;C
jakoś damy rade :D
Enjoy <3

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 12 "Szczera rozmowa"

Następnego dnia w gildii panował jak zwykle wielki gwar. Siedząca przy barze blondynka, wyglądała jakby miała się za chwile rozpłakać z frustracji. Bardzo chciała dowiedzieć się czegoś z jej wspomnień lecz nie chciała zranić Natsu. Uderzyła głową w blat i wtem usłyszała
- coś ty taka nie w sosie dzisiaj, co blondyneczko? – powiedział szczerząc się Laxus
- odezwał się szatyn, cholera… - mruknęła pod nosem lecz później uśmiechnęła się – chodźmy sobie potrenować!!! Kiedy trenuje nie zadręczam się myślami – mówiąc to pociągnęła Laxusa w stronę wyjścia. Po paru godzinach treningu postanowili sobie odpocząć. Usiedli pod drzewem i rozkoszowali się przyjemnymi promieniami słońca.
- to co cie tak dzisiaj dręczyło co? – spytał blondyn
- eh, wiesz bo.. no bo… chodzi o to …
- no wykrztuś to wreszcie
- chodzi o ten zwój. Chce poznać moje wspomnienia, moją przeszłość ale nie chce zranić Natsu. Poza tym trochę się boje. Wiesz trwało to w końcu 5 lat. Ale mogą być tam bardzo ważne informacje… - powiedziała sfrustrowana dziewczyna.
- jeżeli zależy ci na tym to zrób to. Przyjaciele zawsze zrozumieją postępowanie bliskiej osoby. Pamiętaj. Jesteśmy rodziną. Może nie zbyt normalną, ale jednak rodziną. Razem pokonamy wszystkie trudności i nigdy się nie poddamy. – powiedział, po czym wstał i uśmiechnął  - jesteś dla mnie jak siostrzyczka więc chce dla ciebie jak najlepiej – podał jej rękę i pomógł wstać – a teraz idź porozmawiaj z Natsu.
- hai, dziękuje braciszku – powiedziała blondynka uśmiechając się szeroko i pobiegła w stronę gildii spodziewając się że zastanie tam różowowłosego. Gdy wbiegła do gildii jej oczom ukazało się pobojowisko. A wszystko przez bitwę Natsu z Grayem.
- Natsu!!! – zawołała chłopaka, który spojrzał w jej kierunku lekko zdezorientowany. Dostał z pięści w twarz od Graya i poleciał jej tuż pod nogi – musimy pogadać – dodała poważnie. Chłopak widząc ją w takim stanie od razu zorientował się o czym chce z nim porozmawiać. Jego twarz wyrażała podenerwowanie. Wiedział że ona za wszelką cenę będzie chciała poznać swoje wspomnienia. Bez słowa ruszył z nią w stronę domu. Przez całą drogę szli w ciszy. Oboje byli strasznie podnerwieni. Gdy dotarli do domku, usiedli naprzeciwko siebie na podłodze. Przez chwile patrzyli tylko na siebie lecz dziewczyna szybko przerwała cisze
- Natsu, ja… chodzi o to… - powiedziała nie wiedząc jak zacząć. Westchnęła – wiesz że chce to zrobić. Wiem że jesteś temu przeciwny ale ja musze poznać prawdę. Nie chce cie zranić dlatego mówię ci co zamierzam zrobić. Wiem że będziesz próbował mnie powstrzymać ale to nic nie da. Natsu zależy mi na tobie i na gildii i nie chce żebyście cierpieli dlatego że ja nie pamiętam czegoś istotnego. Jesteście dla mnie rodziną. A dla rodziny zrobię wszystko. Kocham was i nie chce was stracić. Dlatego zrobię to. Ale nie w samotności. Chce być przy was. Razem pokonamy tą przeszkodę, dobrze?
- Lucy… - Natsu nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział czy ma śmiać się czy płakać. Czy być szczęśliwy i dumny czy smutny i zły. – nie chce żebyś cierpiała. Przecież mówiłaś że będziesz przeżywać to jeszcze raz. Ja nie chce tego. Nie chce widzieć jak cierpisz. – wstał i pociągnął dziewczynę do siebie mocno ją przytulając. Blondwłosa poczuła że coś mokrego skapuje jej na policzek. Spojrzała w górę i zobaczyła łzy w oczach chłopaka. Dłonią delikatnie starła je z jego policzków.
- nie płacz głupku
- ale… ja… boje się… o ciebie – wymamrotał – ale wiem że ty i tak zrobisz swoje. Jesteś tak bardzo uparta, że szkoda gadać. 
- nigdy mnie nie stracisz… - wyszeptała mu do ucha – bo ja zawsze będę tutaj z tobą – dodała przykładając dłoń do jego serca uśmiechając się promiennie. Chłopak nachylił się i pocałował dziewczynę.
- wiem o tym – powiedział jej tuż przy ustach i również się uśmiechnął – przejdziemy przez to razem.
- to do roboty – powiedziała i z zadziornym uśmiechem odsunęła się od chłopaka. Blondynka szybko wzięła zwój i udali się w stronę gildii. Gdy weszli od razu udali się w stronę mistrz.
- mistrzu jestem gotowa – powiedziała pewnie blondynka
- dobrze dziecinko – powiedział uśmiechając się do niej – pamiętaj jesteśmy z tobą – dodał puszczając do niej oko. W gildii nastała cisza bowiem każdy już wiedział co chce zrobić Lucy. Dziewczyna usiadła na podłodze i wzięła pare głębszych wdechów. Obok niej usiedli jej przyjaciele. Blondynka wzięła zwój i go rozwinęła. Dostrzegła złoty znak który nagle pojawił się również na jej czole. Wszyscy przyjaciele przyglądali się temu w milczeniu. Zwój znikł a dziewczyna patrzyła się w przestrzeń pustymi oczami. Nikt nie wiedział co się sieje lecz nikt również nie zabierał głosu. Po paru minutach rozległ się przeraźliwy krzyk dziewczyny. Na jej ciele zaczęły pojawiać się rany. Wszyscy z przerażeniem patrzyli jak ciało ich przyjaciółki pokrywa się wielkimi ranami. Krew zaczęła się sączyć a pod dziewczyną zaczęła tworzyć się kałuża.
- o boże Lucy!!! – ryknął Natsu i chciał podbiec do dziewczyny lecz został zatrzymany przez mistrza, który smutnym wzrokiem patrzył na dziewczynę.
- nie możesz Natsu. Jeśli spróbujesz ją teraz obudzić ona umrze – powiedział cicho dziadek – tak jak mówiła będzie to wszystko jeszcze raz przeżywać. Wszystko. – nikt już nic nie mówił. Było słychać tylko krzyki dziewczyny i nierówne oddechy jej przerażonych przyjaciół.
- Lucy.. – szeptał Natsu ze łzami w oczach – przepraszam że ci na to pozwoliłem.

_______________________________________________

Cierpie na totalny brak weny ;C
ZAŁAMKA TOTALNA
ale wkońcu wypuścili mnie ze szpitala i jesem szczęśliwa jak Happy <3

Buśka i miłego czytania tych wypocin ;)
Enjoy :*

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 11 " Zwój Utraconych Chwil"

Rano chłopak obudził się pierwszy. Widząc wtuloną w siebie dziewczynę uśmiechnął się pod nosem. Jednak widząc jej twarz lekko się wystraszył. Dziewczyna była cała blada. Na czole skraplał jej się zimny pot lecz była cała rozpalona. Pod powiekami widać było ruszające się panicznie rozszerzone źrenice. Wyskoczył z łóżka i próbował ocucić dziewczynę. Widząc że dziewczyna z trudem oddycha zaczął się strasznie denerwować. Wybiegł z domku jak poparzony biegnąc jak najszybciej w stronę gildii. Wpadł jak huragan ogarniając cały bałagan wzrokiem. W przerażeniu poszukiwał małej Smoczej Zabójczyni lecz nigdzie nie mógł jej dostrzec. Mira widząc chłopaka przywitała go radośnie lecz widząc jego spojrzenie spytała
- Natsu co się stało!!!
- gdzie jest Wendy?! – krzyknął zdenerwowany chłopak – Mira !!! do cholery Lucy potrzebuje pomocy!!!
- Lucy ?? a co jej się stało – krzyknęła przestraszona Mira budząc przy okazji Erze i Graya.
- czego się tak drzecie – spytała morderczym tonem Erza. Natsu odziwo nie przejął się stanem dziewczyny. Wciąż przeszukiwał pomieszczenie poszukując magini. Lodowy mag tylko spojrzał ze zdziwieniem na Natsu i skierował się do Miry.
- Miruś co się stało Natsu – spytał wystraszoną białowłosą.
- coś się stało Lucy – odpowiedziała również szukając wzrokiem małej dziewczynki. Przyjaciele wystraszeni tym co powiedziała Mira pomogli w poszukiwaniach. Okazało się że dziewczynka śpi na piętrze przytulona do Romea. Szybko została obudzona i po chwili wszyscy ruszyli biegiem w stronę chatki Salamandra. To co zobaczyli przeraziło ich. Stan dziewczyny się pogorszył. Widać było wielkie sińce pod oczami które wciąż biegały przerażone pod powiekami. Włosy były już sklejone od potu a dziewczyna z coraz większym trudem oddychała. Miała również niekontrolowane dreszcze.
- cholera szybko trzeba coś zrobić!!! Wendy proszę!!! – krzyknął różowo-włosy  chłopak podbiegając do chorej blondynki. Wendy również szybko podbiegła do dziewczyny od razu roztaczając nad nią leczniczą poświatę.  Po paru chwilach dziewczynka opuściła ręce i zaczęła płakać.
- panie Natsu… ja bardzo przepraszam, ja… ja nic nie mogę zrobić… coś blokuje moją magie – wychlipała i rozpłakała się na dobre. W tym momencie do domu wszedł zirytowany Laxus. Już miał się zacząć wydzierać na blondynkę dlaczego nie przyszła na trening, lecz widząc zapłakaną Wendy, smutnych i przerażonych Erze i Graya oraz Natsu który klęczał przy łóżku trzymając dłoń wymizerowanej blondynki zaniemówił.
- co tu się dzieje – spytał otrząsając się z szoku. Podszedł do łóżka na którym leżała blondynka. Widząc jej stan na jego twarzy odmalowało się takie samo przerażenie jak u pozostałych.
- prze… przepraszam… ja jestem za słaba – chlipała granatowo-włosa.
- nie Wendy to nie prawda – powiedziała Erza przytulając płaczącą koleżankę. – musimy wezwać mistrza…
Nagle cisze przerwał przeraźliwy krzyk blondynki. Z jej oczu popłynęły łzy…
- Gray biegnij po mistrz JUŻ!!!!!

(Lucy)
Boje się… nie mogę uwierzyć w to co widzę… niech to się w końcu skończy… ten koszmar… czy to się dzieje naprawdę? Czy tylko mi się śni… widzę krew… wszędzie… na ścianach… na podłodze… na suficie… a ja stoję w niej po kostki. Czuje ból ale nie taki jak kiedyś. Czy to moja krew? Zastanawiające. Przede mną wyrosła nagle brama. Wielka świecąca na wiele różnych barw. Nagle słyszę głos. Ja znam ten głos.
- mamo? – pytam obracając się. Widzę ją. Uśmiecha się. Co? Uśmiecha się? W takim miejscu. Patrzę pod nogi lecz nie dostrzegam już krwi ani na podłodze ani na ścianach ani na suficie.
- Lucy – wyszeptała jej mama. – chodź do mnie. Musze ci coś powiedzieć.
Nie zastanawiając się w ogóle podbiegłam do niej i ją przytuliłam. Jest zimna. Patrzę na jaj twarz. Uśmiecha się smutno ale też mnie przytula. Siadamy na ziemi. Patrzę na nią napawając się jej widokiem. Siedzimy tak w ciszy lecz nagle Layla zaczyna mówić
- słoneczko przepraszam że musisz tak cierpieć będąc tutaj. To moja wina. Lecz musiałam cie tu wezwać by powiedzieć ci coś bardzo ważnego. Teraz gdy stałaś się Kluczem do Gwiazd i masz możliwości których nikt inny nie posiada będą na ciebie polować niebezpieczni ludzie. Wiem również że straciłaś pamięć lecz jest sposób byś ją odzyskała. Lecz nie jest to przyjemna rzecz. Będziesz to przeżywała jakby od początku. Będziesz czuła ten ból który tam przeżywałaś. Lecz dzięki temu odzyskasz wszystkie wspomnienia. Tutaj daje ci Zwój Utraconych Chwil który ma w sobie moc przywracania utraconych wspomnień. Wiem jak bardzo chcesz sobie to przypomnieć dlatego ci go daje. Teraz musisz już wracać do swojego ciała. Teraz czujesz tylko cząstkę bólu który przeżywa twoje ciało. Gdy wrócisz wszystko powinno wrócić do normy. Lecz jeśli zostaniesz tu dłużej możesz nieodwracalnie skrzywdzić swoje ciało. Przykro mi córeczko że dane jest nam tak mało czasu..
- ale mamo. Proszę jeszcze chwile…
- nie, nie możesz. Żegnaj córeczko… - mówiąc to pocałowała mnie w czoło. Nagle zaczęłam się świecić i znikać. Poczułam niewyobrażalny ból i krzyknęłam. W dłoni wciąż trzymała prezent od mamy.
- Dziękuje mamusiu… - wyszeptałam cichutko zanim zniknęłam…
( powrotem w domku Natsu)
Do domku wparowali Gray z mistrzem oraz Happy’m. mistrz widząc dziewczynę podbiegł do niej.
- jak to się stało? I czemu Wendy nie może nic zrobić? – zastanawiał się na głos mistrz. Nagle ciało dziewczyny zaczęło się świecić.  W jej ręce pojawił się zwój. Nagle otworzyła oczy.
- mamo… - wyszeptała lecz nagle nad jej głową pojawiły się twarze zmartwionych przyjaciół. Ona podniosła się do pozycji siedzącej  i spojrzała ze zdziwieniem na swoich przyjaciół.
- co się stało? Czemu wszyscy tu są? – zapytała dziewczyna.
- boże Lucy ale żeś nas przestraszyła – rzucił Laxus – i czemu spóźniasz się na trening – wrzasnął na nią śmiejąc się. Atmosfera momentalnie się zmieniła i wszyscy zaczeli się śmiać. Natsu widząc stan dziewczyny odetchnął z ulgą. Zastanawiał się czy pamięta cos ze wczorajszego wieczoru. On na sama myśl zarumienił się i uśmiechnął. happy który również przejął się stanem przyjaciółki rzucił sie na nią i mocno przytulił. Po chwilii mistrz podszedł do dziewczyny.
- Lucy co ty masz w ręku?
- umm… jak to powiedzieć. To jest Zwój Utraconych Chwil który podarowała mi moja matka – powiedziała dziewczyna. Wszyscy ze dziwieniem spojrzeli na dziewczyne a ona wiedząc że puki im nie opowie całej historii to nie zrozumieją. wsteła i usiadła na ziemi każąc im uczynić to samo – więc tak… - i opowiedziała im wszystko…

Po 20 minutach Natsu zerwał się na równe nogi krzycząc
- Lucy ty głupia jesteś?!! Myślisz że ci pozwole przeżywać ten koszmar jeszcze raz? To się chyba grubo mylisz – wrzasnął zdenerwowany chłopak. Nagle podszedł do niej nie zważając na to że nie są sami, podniósł ją z ziemi i mocno przytulił. Dziewczyna zaskoczona mocno się zarumieniła ale nie odepchnęła chłopaka. I tak nie dała by rady.
- nie pozwole  na to rozumiesz… - wyszeptał jej do ucha chłopak
____________________________________________
Siamanko ;>
ciężki dzionek ale rozdzialik jest ;D
W ogóle to chciałabym wam wszystkim podziękować za życzenia ;*
no i miłego czytanka ;p
ENJOY <3

środa, 15 maja 2013

Rozdział 10 "Lorlein"

Blondwłosa dziewczyna stała na polanie ciężko wzdychając. Minął już miesiąc odkąd zaczęła trenować z Laxusem.
- no i gdzie on do cholery się podziewa – mruknęła pod nosem dziewczyna – powinien już być od godziny – mówiła dalej zirytowana
Nagle na polane wkroczyła zakapturzona postać ciągnąca za sobą nieprzytomnego chłopaka za włosy. Nie był on jakoś tak mocno poturbowany i nie wyglądał jakby stoczył walkę. Gdy dziewczyna zobaczyła nieprzytomnego chłopaka, gniew opanował całe jej ciało.
- witaj kochanieńka – powiedziała szyderczo postać męskim głosem – dawno żeśmy się nie widzieli. Czy to na tego gnojka tak czekasz – zapytał po czym rzucił nim o ziemie przed nogi dziewczyny. Ta niewiele myśląc podbiegła do przyjaciela by sprawdzić jego stan.
- coś ty mu zrobił – zapytała gniewnie blondynka – w ogóle to kim jesteś?
- nic takiego. Tylko obezwładniłem go jak szedł tu do ciebie.
- zapłacisz mi za to – powiedziała groźnie Lucy
- boże jakaś ty naiwna. Ja przyszedłem tu po ciebie a nie się z tobą bić głupia dziewucho – powiedział lekko się irytując – pójdziesz po dobroci czy chcesz mnie zmusić by było bardzo nie przyjemnie?
- zamknij się ! nigdzie nie idę!
- dobrze więc nie zostawiasz mi wyboru – spod kaptura dziewczyna ujrzała parę krwistoczerwonych oczu. – jednak widzę że to co mówili jest prawdą. Ty naprawdę nic nie pamiętasz. A ja się tak starałem umilić ci pobyt w mojej kwaterze. Eh no trudno chyba trzeba będzie to powtórzyć – powiedział uśmiechając się szyderczo – więc od samego początku. Jestem Lorlein. Jestem twoją zgubą.
- ta chciałbyś – mruknęła dziewczyna, poczym niespodziewanie zaatakowała Lorleina. Mroczny mag nie spodziewając się takiej szybkości oberwał w brzuch. Dziewczyna z  triumfem patrzyła jak wgniótł się w drzewo. Nagle otoczyła ją przerażająca, mroczna mgła. Nic nie widziała ani nie słyszała. Zamknęła oczy. Nagle dookoła dziewczyny pojawiła się płomienna poświata która zaczęła spalać mroczną mgłę. Mężczyzna widząc to wystraszył się. Przecież nic nigdy nie mogło pokonać jego mgły. Zaczął się wycofywać i uciekł. Zdezorientowana dziewczyna rozglądała się po polanie lecz nie mogła znaleźć przeciwnika.
- pff.. jaki tchórz – mruknęła po czym pośpiesznie pobiegła do nieprzytomnego Laxusa. Dziewczyna próbowała go ocucić lecz nic to nie dawało. Wzięła go na barana cicho przeklinając że jest on taki ciężki i pobiegła do gildii.
- dobry trening mi dzisiaj zafundowałeś, nie ma co – mruknęła pod nosem.
Gdy dotarli do gildii dziewczyna zamaszystym kopnięciem wywaliła drzwi które przez przypadek zmiotły bijącego się Natsu z Grayem wgniatając ich w ścianę. Wszyscy oniemieli patrzyli w stronę wielkiej dziury po drzwiach.
- ups.. chyba trochę za mocno – mruknęła dziewczyna – Wendy !!!! jesteś mi potrzebna – wrzasnęła kładąc Laxusa na pobliskim stole. Nikt się nie odzywał i słychać było tylko oburzone trzaski magów wbitych w ścianę i przygwożdżonych drzwiami.
- Lucy co mu się stało? – zapytała Wendy – ty mu to zrobiłaś?
- nie nie. Laxus idąc na trening napotkał w lesie mężczyznę który mnie porwał. Ten obezwładnił go swoją trującą mgłą, poczym przyszedł do mnie ciągnąc go za włosy i powiedział że zabiera mnie powrotem do jego kwatery. Strasznie się wkurzyłam i zaczęliśmy walczyć ale kiedy zobaczył że mój ogień spala jego mgłę uciekł – powiedziała prawie na jednym wdechu blond włosa. Natsu który już wcześniej zdołał się wydostać ze ściany, rozmasowując sobie obolałą głowę przysłuchiwał się wypowiedzi blondynki. Gdy usłyszał że spotkała tego typka co ją porwał strasznie się wkurzył.
- zabije tego dupka – warknął, a wszyscy zebrani spojrzeli na niego i zgodnie pokiwali głową.
 - Nazywa się Lorlein – powiedziała dziewczyna, po czym skierowała wzrok na granatowowłosą dziewczynkę, która próbowała uleczyć chłopaka. Widać było że strasznie dużo mocy do tego potrzebuje. Nie wiedząc dlaczego blondynka złapała Wendy za ręce. Wokół zielonkawej poświaty leczniczej Wendy pojawiła się złota poświata. Wszyscy ze zdziwieniem patrzyli na to zjawisko. Nawet Wendy i Lucy były zdziwione. Blondynka nie miała pojęcia skąd wiedziała że może pomóc młodej magini. Nagle Laxus się ocknął. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- co się stało - spytał zdezorientowany mag błyskawic – pamiętam tylko że szedłem na trening a potem spotkałem jakiegoś kolesia który pytał o Lucy… a potem nic nie pamiętam – spojrzał na swoich przyjaciół. – jak ja się tu w ogóle znalazłem?
- jesteś strasznie ciężki, wiesz? – usłyszał głos swojej przyjaciółki – dałeś mi dzisiaj niezły wycisk – dodała uśmiechając się promiennie. On odpowiedział śmiechem i dodał puszczając oczko – tak miało być!
Parę godzin później gdy mistrz zarządził imprezkę bez okazji wszyscy byli w dobrych nastrojach. Wszyscy pili. Nawet Wendy. Przy barze siedziała zamyślona blondynka rozmyślając nad słowami Lorleina.
Ty naprawdę nic nie pamiętasz. A ja się tak starałem umilić ci pobyt w mojej kwaterze. Eh no trudno chyba trzeba będzie to powtórzyć.
Te słowa obijały  się blondynce po głowie. Niewiadomo kiedy poczuła jak ktoś ją obejmuje ramieniem. Oczywiście był to Natsu.
- co się dzieje – spytał cicho
- nic – odparła i się uśmiechnęła – chodźmy się napić – rzuciła i pociągnęła go do stołu gdzie siedziała Erza, Gray, Juvia, Levy i Gajeel. Usiedli i zaczęli pić…
Po paru godzinach wszyscy byli już totalnie pijani. Erza zgotowała pod stołem, Juvia leżała na Grayu a Levy leżała na przytulającym ją Smoczym Zabójcy. Tylko Natsu i Lucy dalej siedzieli, śmieli się i pili. W pewnym momencie Lucy wstała.
- Natsu *chic* chodźmy *chic* do domu – powiedziała do lekko ogarniającego chłopaka. Ten wstał z wielkim bananem na twarzy złapał dziewczynę za rękę i zaczęli zataczać się w stronę wyjścia.
Idąc przez ciemne uliczki Magnolii śmiali się i zataczali w najlepsze. Co i rusz na siebie wpadali czemu towarzyszył wielki wybuch śmiechu. Gdy dotarli do domku, zatrząsnęli drzwi i stanęli w ciszy patrząc sobie w oczy. Stali i stali poczym wybuchneli śmiechem.
- Natsu… *chic* ja jestem * chic * totalnie pijana – wyszeptała dziewczyna do ucha Salamandra.
- ja taż * chic* - odpowiedział również szepcząc jej do ucha. Chłopak znowu złapał ją za rękę i poszedł w stronę łóżka. Usiadł na nim i posadził sobie dziewczynę na Kolnach. Dziewczyna mimo iż była już zaczerwieniona po alkoholu zarumieniła się jeszcze mocniej. Spojrzeli sobie po raz kolejny w oczy. On uśmiechnął się zadziornie a ona jeszcze mocniej zarumieniła. Ich głowy zbliżyły się do siebie. Poczuli słodki smak swoich warg. Najpierw ich pocałunek był niepewny lecz po chwili nabrali pewności. Ich pocałunki się pogłębiły. Chłopak objął rekami mocniej dziewczynę jeszcze bardziej pogłębiając. Jego ręce zaczęły badać zagłębienia jej ciała. Ona wplotła dłonie w jego włosy. Chłopak powoli położył się na plecach i spoglądał z dołu na dziewczyne. Uśmiechnął się do niej a ona odpowiedziała mu tak promiennym uśmiechem że jego serce zmiękło. Położył dłoń na jej policzku zmuszając ją by znów wznowić pocałunek. Ich twarze otoczone były kurtyną jej pięknych bląd włosów.
- Natsu – szepnęła patrząc mu w oczy – dziękuje..
- za co – spytał zdziwiony
- za to że jesteś – odparła i przytuliła się do jego torsu. On słysząc te słowa mimowolnie uśmiechnął się jeszcze bardziej i zanurzył twarz w jej włosach. Nawet się nie obejrzeli i już spali jak zabici. Można było dostrzec tylko uśmiechy na ich twarzach.  
_____________________________________________________
tak na dobry początek dnia ;>
juz dzisiejszego pięknego poranka zostałam 6 razy pokłuta w poszukiwaniu żyły na nowy wenflon ;/
dziękuje bardzo pani pielegniarce przez którą żyła mi pękła ;)
ale nic tam ;D
nic tak nie poprawia chumoru jak uszcześliwianie ludzi ;D

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 9 "Z uśmiechem...."

Rano dziewczyna wstała pierwsza. Była godzina 5 wiec nie miała serca budzić Natsu. Szybko wyplątała się delikatnie z rąk chłopaka i pobiegła do łazienki. Po godzinnej kąpieli, szczeliwa i odświeżona ruszyła do wyjścia. Przed wyjściem dziewczyna jeszcze raz zerknęła czule w stronę śpiącego chłopaka. Dziewczyna z uśmiechem udała się w stronę polany na której umówiła się z Laxusem. Gdy dotarła na miejsce chłopaka jeszcze nie było wiec zaczęła się rozgrzewać. Powoli rozgrzewając wszystkie kończyny rozmyślała o tym co się zdarzyło wczoraj. Usiadła po czym poddała się medytacji.
Po pewnym czasie poczuła mdłości zwiastujące wizje.
- nie nie nie… nie teraz… - mamrotała dziewczyna upadając na kolana.
Jasność. Otacza ją jasność. Zadziwiające. Czuje ból, ale jasność uspokaja. Ktoś znowu ciągnie mnie za włosy. Zostaje brutalnie wepchnięta do pokoju. Nie panuje tam jedna mrok w którym do tej pory przebywała. Nagle dostrzegam ich. Dwie postacie siedzące na ziemi.
-kim jesteś – zapytała słabiutkim głosikiem dziewczynka o błękitnych oczach
- jestem Lucy – odpowiedziałam mimowolnie uśmiechając się w stronę dziewczynki – a ty?
- mam na imię Ria a ten tutaj to mój braciszek Aki – powiedziała już pewniej dziewczynka uśmiechając się promiennie. Widząc ten uśmiech aż poczułam ciepło. Strasznie przypominało mi to o moich  przyjaciołach.
- Lucy? – spytała mnie – zostaniesz naszą siostrzyczką?
- oczywiście. Będę waszą starszą siostrzyczką i będę was bronić – powiedziałam przytulają do siebie dwójkę nowo poznanych przyjaciół.
- dziękuje Lu-chan – powiedział cicho Aki…
- Lucy !!! Lucy co się dzieje!! Odezwij się!! – dziewczyna słyszała krzyki przyjaciela jakby z oddali. Nagle wszystko się wyostrzyło i dziewczyna zobaczyła zmartwioną twarz blondyna. – wszystko w porządku? – spytał zaniepokojony.
- tak to nic. To tylko wspomnienie – powiedziała po chichu – ale nic mi nie jest, możemy zaczynać trening – dodała z uśmiechem. Chłopak spojrzał na nią najpierw ze zdziwieniem ale potem również się uśmiechnął.
- to do roboty. Nie ma obijania się!!! Dzisiaj 2 kółka dookoła lasu! I to migiem!! – wykrzykując komendy ruszył z blondynką w drogę.
Po godzinach maratonu przyszedł czas na walkę wręcz. Dziewczyna ku zdziwieniu blondwłosego świetnie dawała sobie radę.
Z dnia na dzień dziewczyna stawała się coraz silniejsza. Codziennie trenowała pod okiem młodego Dreyara i Króla Gwiezdnych duchów. Nauczyła się bezbłędnie władać swoją magią i bardzo dobrze walczyła. Jej kondycja znacznie się polepszyła i stała się bardzo zwinna. Ilekroć blondyn próbował ją trafić swoją błyskawicą ona za każdym razem je omijała. Chłopak był z niej dumny. Zresztą nie tylko on. Natsu który codziennie oglądał poczynania blondynki również nie mógł wyjść z podziwu, że jego Lucy jest taka silna i zdolna.
_____________________________________
Siemanko <3
wybaczcie że takie krótkie ale wciąż jestem w szpitalu ;<
za to dorwałam sie do laptopa i nie ma przebacz...
wiecie jak strasznie trudno sie pisze z wenflonem w łapsi ??
mówie wam masakra jakaś ;P
ale przedewszystkim ENJOY IT <3

piątek, 10 maja 2013

Przepraszam ;(

Musze was prosić o wybaczenie!
Wylądowalam w szpitalu i bd miała malą operacje ale obiecuje jak wróce to dodam dużo rozdziałów !!!
Wybaczcie ;(

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 8 " Specjalnie dla ciebie..."

 Gdy dziewczyna z pomocą Króla Gwiezdnych duchów wydostała się z krateru, podbiegło do niej stadko przyjaciół.
- jak to zrobiłaś?
- skąd masz taką moc!!
-pokażesz nam jak to zrobiłaś ?
Tysiące pytań zalewało dziewczynę ze wszystkich stron. Z opresji uratował ją nie kto inny tylko Natsu. Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę domu. Zanim jednak wyszli z polany, albo z tego co zostało po niej, dziewczyna odwróciła się, odnalazła wzrokiem Laxusa i krzyknęła
- to jutro o 7 zaczynamy!!!
- jasne – odkrzyknął i wrócił z resztą do gildii.
Lucy i Natsu szli w ciszy. Chłopak był pod wrażeniem zdolności dziewczyny ale nie rozumiał skąd ona posiada taką moc.
- Lucy… - powiedział cicho Natsu
- hmm? Coś się stało? – spytała Lucy – Coś nie tak ? – dodała widząc minę chłopaka
- nie, nic się nie stało. Ja tylko… - powiedział prawie szeptem
-Natsu ! mów że głośniej bo cie nie słyszę – chłopak zatrzymał się raptownie w miejscu, a dziewczyna zdziwiona jego zachowaniem nie patrzyła jak idzie i się wywróciła. Już czuła to nieprzyjemne spotkanie z glebą lecz chłopak w ostatniej chwili ją złapał i wziął na ręce. Dziewczyna strasznie się zarumieniła
- Natsu postaw mnie przecież sama umiem chodzić!!!
- taa właśnie widziałem – mówił idąc w stronę domu. Byli już bardzo blisko kiedy z nieba zaczął padać deszcz. Zbierało się na burze. Gdy przekroczyli próg w końcu postawił naburmuszoną i zarumienioną dziewczynę na podłodze. Ta patrzyła ze zdziwieniem po pokoju.
- tutaj… co tutaj się stało… - jąkała się zdziwiona dziewczyna – tutaj jest CZYSTO !!!!
- stwierdziłem że jak ze mną na razie mieszkasz to było by ci przyjemnie ze panuje tu porządek – ta z jeszcze większym zdziwieniem spojrzała na chłopaka który patrzył teraz na swoje nogi i miał wielgachnego rumieńca na twarzy. Dziewczyna niespodziewanie rzuciła się w strono chłopaka mocno go przytulając.
- dziękuje – krzyknęła, zanim runęła na Salamandra. Ten nie spodziewając je takiego „ataku” ze strony dziewczyny runął na nowy nabytek w domu, czyli łóżko. Dziewczyna widząc na czym leżą i w jakiej pozycji leżą spaliła jeszcze większego buraka – czy to jest łóżko? – zapytała nie wierząc w to co widzi.   
- specjalnie dla ciebie załatwiłem – powiedział szczerząc się do dziewczyny. Wtem on też zauważył w jakiej są pozycji i jego twarz przybrała taki sam kolor jak dziewczyny. Wtedy spojrzał jej w oczy. Ona też patrzyła w jego oczy. (mogła bym tu walnąć tekst pt. Ale ty masz oczyska ;> ale się powstrzymałam <3) w ich oczach było widać pragnienie. Ich głowy mimowolnie zaczęły się do siebie zbliżać. Ich czoła już się stykały.
I w tym momencie wleciał Happy z rybką w buzi. Gdy zobaczył ich w takiej pozycji rybka wypadła mu z buzi. Po chwili zasłonił łapkami pyszczek i zachichotał
- oni się luuuubią – zaczął krążyć nad ich głowami szczerząc się. Oni natychmiast odskoczyli od siebie. – to ja pójdę się myć – powiedziała szybko Lucy i uciekła do łazienki. Natsu patrzył na kotka morderczym wzrokiem.
- Natsu przecież ja wiem że ty ją lubisz – powiedział kotek – ale wydaje mi się że ona też cie luubi – dodał uśmiechając się do chłopaka. Ten tylko poczerwieniał i udał się do kuchni by coś zjeść. Całej ich rozmowie przysłuchiwała się uśmiechnięta blondynka zza drzwi. Słysząc ze rozmowa się skończyła pośpiesznie weszła do wanny.
- tak Natsu ja też cie lubię – szepnęła Lucy – nawet bardzo – dodała myśląc że on tego nie usłyszy, lecz nie wzięła pod uwagę jego wyczulonego słuchu. Chłopak tylko uśmiechnął się zadowolony i zaczął pożerać kurczaka. Po 15 minutach Lucy wyszła z wanny lecz stwierdziła że nie ma w co się ubrać. Strój który miała pożyczony od Miry nie nadawał się już do użytku po dzisiejszym dniu. Owinięta w ręcznik wyszła z łazienki. Natsu widząc ją po raz kolejny dzisiejszego dnia się zarumienił.
- Natsu możesz mi pożyczyć jakąś koszulkę, bo mój strój nie nadaje się już do użytku – spytała zawstydzona dziewczyna. W mgnieniu oka chłopak przyniósł jej koszulkę. Dziewczyna dziękując powrotem udała się do łazienki a chłopak wpatrywał się jeszcze w miejsce gdzie przed chwilą stała. Gdy wyszła miała na sobie tylko koszulkę i majki. Szybko podbiegła w stronę łóżka i wskoczyła pod kołdrę. Chłopak widząc to zaśmiał się pod nosem i sam udał się do łazienki. Gdy wrócił dziewczyna już spała. Rozczulił go ten widok. Widząc ze Happy też już słodko chrapie na hamaku podszedł do łóżka i ostrożnie żeby nie obudzić blondynki wgramolił się do łóżka. Gdy ułożył się obok przytulił ją do siebie i zasnął. Nie zauważył nawet że blondynka uśmiechnęła się przez sen szepcząc jego imię.
_____________________________________________________________
na życzenie prosze bardzo <3 jak obiecałam tak dodałam ;D
troszku przesłodzone ale nic tam
ps. kocham burze <3 ona tak działa na człowieka ;p
BUŚKA :*